poniedziałek, 14 stycznia 2013

2.


Part 2.



Chłopak popatrzył się na mnie podejrzliwie i dokładnie przebadał wzrokiem. Chyba nie zrozumiał.
- Wczoraj rano wybudziłam się ze śpiączki – zaczęłam tłumaczyć – lekarz stwierdził amnezję, więc na chwilę obecną wiem o mnie nie więcej niż ty.
Szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
- Dziewczyno… wyglądasz jak siedem nieszczęść - stwierdził jedynie - chodź ze mną – podał mi rękę, pomagając tym samym wstać.
- Gdzie mam z tobą iść?
- Do mnie, mieszkam na poddaszu – odparł – nie bój się, nic ci nie zrobię – dodał uspakajająco widząc moje niepewne spojrzenie.
Kiedy jednak stanęłam w pozycji pionowej, poczułam że tracę równowagę. Zobaczyłam ciemność i prawdopodobnie runęłam w dół.
Gdy odzyskałam przytomność rozejrzałam się dookoła. Leżałam na dużym łóżku w średniej wielkości pokoju. Zapaliłam lampkę nocną, stojącą na małej półce obok.  Pokój niczym specjalnym się nie wyróżniał. W kącie leżała jakaś gitara, przy ścianie dwa czarne fotele i mały stolik. Jakieś plakaty i obrazki na ścianach. Poczułam suchość w ustach, postanowiłam więc poszukać czegoś do picia. Wstałam powoli, żeby znów nie zakręciło mi się w głowie. Zastanawiałam się gdzie jest chłopak, którego poznałam, ponieważ prawdopodobnie byłam teraz w jego mieszkaniu. Uchyliłam drzwi i znalazłam się w salonie, który był połączony aneksem z kuchnią. Zobaczyłam, rudowłosego leżącego na kanapie. Nie chciałam go obudzić, więc najciszej jak mogłam udałam się do lodówki, w której znalazłam wodę. Wzięłam butelkę ze sobą i usiadłam na fotelu naprzeciw kanapy.
Moim oczom ukazała się paczka Marlboro leżąca obok. Czując nieopisaną chęć zapalenia, więc się poczęstowałam. Upiłam łyk wody i chwilę później rozkoszowałam się zapachem dymu wydobywającego się z moich ust. Przymknęłam oczy.
- Co ty wyprawiasz? – usłyszałam nagle wyrwana z transu.
Wzdrygnęłam się.
- Przepraszam, nie powinnam brać twoich rzeczy bez pozwolenia – szepnęłam.
- Nie o to chodzi, kobieto – chłopak wstał, podszedł do mnie i chwycił za rękę – dopiero co mi zemdlałaś, jesteś pewna, że powinnaś teraz palić?
- Wydaje mi się, że palenie mi bardziej głowy nie zniszczy. Co najwyżej płuca – odparłam.
- Rób jak uważasz – westchnął – tak w ogóle, to Axl jestem.
- A więc miło mi cię poznać – uśmiechnęłam się słabo – dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś.
- No tak, zapomniałem że ty nie wiesz jak masz na imię… - zamyślił się i zatopił rękę w swoich długich włosach - Może wymyślimy ci jakieś tymczasowe? Co ty na to?
Zgodziłam się kiwnięciem głowy.
- A jakie do mnie pasuje?
- Co powiesz na… – chłopak zamyślił się – Nicole?
- Okay, podoba mi się.
- W takim razie witaj Nicky – chłopak podniósł się i podał mi dłoń – wracasz teraz do łóżka i wypoczywasz, mam rozumieć?
- Niee, tylko nie to – popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem – spałam przez miesiąc, teraz wolałabym porozmawiać. Chyba że wolisz spać, to się nie obrażę.
- Spoko, to porozmawiamy – uśmiechnął się do mnie, po czym gestem dłoni zaprosił mnie w kierunku sypialni - tylko miejscówkę zmieńmy na jakąś bardziej komfortową.

Przegadaliśmy kilka godzin. To znaczy to był swego rodzaju monolog, bo przecież nie mogłam mu opowiedzieć o swojej przeszłości.
Dowiedziałam się że Axl ma zespół w którym jest wokalistą. Przyjaciele z bandu odwiedzali go niemal codziennie, co wyjaśniało gitarę, które widziałam w pokoju. Przyjemnie było słuchać jego opowieści o chłopakach z grupy - od razu można było wyczuć, że są prawdziwymi przyjaciółmi, a jeden za drugiego - mimo wielu sprzeczek - w ogień by wskoczył.
A sam Axl... Cóż, musiałam przyznać, że był niesamowicie interesującym człowiekiem. Wprost nie mogłam oderwać od niego wzroku kiedy opowiadał o swoich pasjach, o radości jaką niosą mu koncerty w zadymionych pubach, o marzeniach na zostanie gwiazdą. Ze szczerym zainteresowaniem chłonęłam każde słowo, jakie padało z jego ust. Na dodatek sposobał mi się fizycznie - był szczupłym długowłosym chłopakiem, o naprawdę interesującej twarzy. Jego przenikliwe spojrzenie budziło jednocześnie sympatię i dystans.
- Axl… – przerwałam mu w pewnym momencie – … możesz podać mi gitarę? – wskazałam palcem na czarnego les paula leżącego w kącie.
Popatrzył na mnie z wyraźnym zdziwieniem.
- Potrafisz grać?
- Nie wiem, ale odkąd się obudziłam, nie mogę przestać o niej myśleć. Może coś tam potrafię.
Podał mi ją bez słowa.
Przyłożyłam palce do strun i już po chwili w powietrzu unosiła się całkiem przyjemna dla ucha melodia. Chłopak patrzył na mnie z podziwem.
- Kurwa, grasz prawie tak samo dobrze jak nasz Kudłaty!
- Traktuję to jako komplement najwyższej rangi - zaśmiałam się.
- W ogóle to musisz koniecznie poznać chłopaków z zespołu - zmienił temat, co zresztą zdarzało mu się dość często. Można się też pokusić o stwierdzenie, że japa mu się nie zamykała - łajzy niesamowite, ale ich pokochasz.
- Łajzy? Ładnie to tak o kolegach mówić?
- No ale kiedy to są łajzy, mówię ci sama tak stwierdzisz, jak ich wszystkich poznasz – odparł – dobre chłopaki, ale skończone alkoholiki i ćpuny – zaśmiał się.
- Yhm, a ty to niby taki święty, co?
- Nieeee no coś ty – wyprostował się – jam jest najgorszy z nich wszystkich – odparł z dumą po czym zaczął się śmiać.

Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem zmęczeni zasnęliśmy.
- Axl chuju, mógłbyś zamykać drzwi na klucz bo cie okradną pojebie! – z takim rykiem do pokoju wpadł czarnowłosy chłopak o ciemnej karnacji.
Nie bardzo wiedząc co się dzieje, podniosłam się na łóżku.
- O kurwa, sorry bracie – jęknął wyraźnie speszony widząc mnie i Axla na jednym łóżku. Leżałam plecami do niego i czułam jego rekę obejmującą mnie od tyłu w pasie – nie wiedziałem, że coś wyrwałeś wczoraj.
Axl momentalnie zerwał się na równe nogi i kazał mu
'wypierdalać z pokoju i to w podskokach'.
- Kurwa Nicky przepraszam – rzucił – zapomniałem o tych drzwiach, a ten ciul zawsze mi tu wpada z rana – mruknął pod nosem – idę tam do niego na salony, a ty jeśli chcesz wziąć prysznic czy coś to tam jest łazienka – pokazał palcem drzwi.
Wyszedł z pokoju, a ja udałam się we wskazanym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz