czwartek, 14 lutego 2013

11.

Powoli odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Slasha ze Stevenem, biegnących w moim kierunku.
Blondyn od razu rzucił mi się na szyję. Nie oponowałam, ponieważ bądź co bądź chłopak niczym mi nie zawinił. To z Axlem miałam na pieńku, cała reszta była w porządku.
- Gdzieś ty się podziewała, dziewczyno?! - zapytał Kudłaty - szukaliśmy cię!
- Ostatnio sporo ludzi to robiło - odparłam i się uśmiechnęłam - przy okazji, to jest James, mój przyjaciel, a to Slash i Steven - przedstawiłam sobie chłopaków.
- Przyjaciel?
- Ach, no tak - odparłam widząc zdziwione miny tej dwójki - Bo widzicie... Znalazłam ludzi, z którymi żyłam przed tym całym wypadkiem.
- To zajebiście! - ryknęli niemal jednocześnie - jak to się stało? Wróciła ci pamięć?
- Nie, ale to długa historia - opowiem wam przy najbliższej okazji, przy winie - puściłam oczko.
- Zgoda - rzucił Blondyn i uśmiechnął się szeroko.
- Ej, ale tak w ogóle... - zaczął Steven po chwili - dlaczego tak nagle zniknęłaś? To przez Axla?
- Tjaaa - odparłam i przewróciłam oczami. Nie uśmiechało mi się, znowu do tego wracać - kazał mi spierdalać, więc to zrobiłam, wedle życzenia.
- Bo ty nie znasz jeszcze tego rudego pojeba - rzucił Slash - on tak zawsze, najpierw powie, potem myśli, a na koniec żałuje.
- A odkąd cię nie ma, to cały czas chodzi jak struty, albo wkurwiony - dorzucił Steve - no żyć się z nim nie da. Ma kurewskie wyrzuty sumienia i chyba tęskni - to mówiąc puścił mi oczko.
- To ma problem - burknął James pod nosem - jak tak traktuje kobiety, to niech się potem nie dziwi, że mają go w dupie.
- Laska, może jednak się z nim zobacz, cooo? - Steven ponownie rzucił mi się w ramiona - proszę, proszę, proszęęęę. Bo ja z nim dłużej nie wytrzymię!
- Okay, zastanowię się - odparłam, próbując się uwolnić z objęć blondyna - to co z tym winem? Reflektujecie? James, to chyba nie problem?
- Absolutnie żaden.
- Mówisz - masz. Ze mną jak z dzieckiem - Slash wystrzeżył zęby w szerokim uśmiechu - chodźmy Steven.

***
Weszliśmy do mojego mieszkania. Goście od razu rozsiedli się na kanapach, James poszedł w ich ślady, a ja podeszłam do gramofonu z zamiarem puszczenia czegoś miłego dla ucha. Poszperałam chwilę w płytach i wyciągnęłam jeden z albumów The Who.
Chwilę później w tle leciało już "I'm free", a ja dołączyłam do chłopaków.
Wina poszły w ruch, opowiedziałam im w skrócie o tym jak spotkałam Nathana w sklepie, oraz o tym jak w ogóle doszło do tego, że tam pracowałam.
Slash spuścił głowę.
- Kurwa, przepraszam - odparł - to przeze mnie, jakbym sobie wtedy usnął na kanapie, to pewnie nie wylądowałabyś w jakimś jebanym przytułku.
- Daj spokój, gdyby tak się nie stało, być może nigdy nie spotkałabym chłopaków - uśmiechnęłam się w stronę Jamesa - tak więc nie ma tego złego...
- Poza tym - wtrącił Steven - to wina Duffa jak już szukamy winnych.
- A co on ma do tego?
Blondyn upił spory łyk wina, po czym kontynuował opowieść.
- No bo koniec końców to ty ze Slashem nie spałaś.
- Ano właśnie! - ryknął Kudłaty, znienacka.
Nim zdąrzyłam to jakikolwiek sposób skomentować tej ciekawostki, gdyż Steve kontynuował:
- No i widzisz... Duff myśląc, że to będzie kurwa zabawne, zrobił wam zdjęcie w dwuznacznej pozie i poleciał do Axla. Chciał się z niego ponabijać, bo widział, że Rose się zajawił na ciebie...
- I chciał ostudzić jego zapędy, ale debil konsekwencji nie przemyślał. A bo i Axla nie brał do końca na poważnie. End of story - zakończył Slash i odłożył pod stół pustą butelkę winiacza.
Jeszcze przez chwilę siedziałam zdezorientowana, nie wiedząc co powiedzieć. W sumie dobrze, że sytuacja się wyjaśniła, z drugiej jednak strony... W ostatnim czasie udało mi się już prawie wymazać Axla z pamięci, a teraz wszystko zaczyna wracać.
- Joy, ocknij się - z zamyślenia wyrwał mnie głos Jamesa - to i tak niczego nie zmienia.
- Co? A, tak... jasne - odparłam i zapaliłam papierosa.
Steven również odłożył swoją butelkę i wstał z kanapy.
- Słuchajcie, coś sobie przypomniałem - rzucił - wyjdę na chwilę i za 10 minut wracam.
Jak powiedział, tak zrobił. Nie było sensu pytać dokąd idzie - w tym towarzystwie oznaczało to najpewniej szybką wizytę u dilera.
Gdy wyszedł, z pracy wrócili Nathan z Mattem. Obaj pracują w jakiejś rockowej knajpie.
- A wy co tak wcześnie? - zapytał James.
- Zadyma była, bo miał być koncert jakiegoś chujowego zespołu, muzycy się zaćpali, zrobił się rozpierdol generalnie... - rzucił Nathan na jednym oddechu i od razu padł na kanapę, obok mnie - no i zamknęli tę budę wcześniej. Boże, ale jestem wyjebany - mruknął i rozłożył się jeszcze wygodniej, kładąc głowę na moich kolanach.
Matt spojrzał na Saula.
- Gości mamy?
- No tak - odparłam, głaszcząc jednocześnie długie kudły Nata - to Slash, poznaliśmy się, gdy opuściłam szpital. Był jeszcze Steven, ale gdzieś wylazł i chuj go wie, kiedy wróci.
Jak nakazuje kultura, Matt przywitał się z chłopakiem, po czym złapał jedną ze stojących na stole butelek, wygrzmocił połowę zawartości jednym chaustem, po czym klapnął obok niego.
- Fajnie tu masz - powiedział Kudłaty - naprawdę się cieszę, że to wszystko skończyło się tak, a nie inaczej. Dobrze wiedzieć, że masz obok siebie prawdziwych przyjaciół.
- Mów mi jeszcze - uśmiechnęłam się, odpalając papierosa.
W tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. James niechęnie podniósł się z kanapy, aby je otworzyć.
Gdy to zrobił, stał niemo przez krótką chwilę. Z mojej perspektywy nic nie było widać, więc wrzasnęłam:
- Ducha zobaczyłeś? Kto przyszedł?
- Możemy? - usłyszałam głos dobiegający zza drzwi.
'O kurwa' - pomyślałam jedynie, wiedząc już, że należy on do Axla. Zobaczyłam pytający wzrok Jamesa. Niepewnie kiwnęłam głową, dając mu przyzwolenie by ich wpuścił.
Był ze Stevenem. W tamtej chwili miałam ochotę skopać tę jego blond dupę, albo chociaż wygarnąć mu od najgorszych, domyślając się, poszedł po niego zadzwonić. Szybko się jednak opamiętałam i w ciszy czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
- Witaj - odezwał się Axl niemal szeptem, wchodząc na salony - chciałbym chwilę porozmawiać. Tylko tyle.
Nathan podniósł się do pozycji siedzącej. Cała piątka obserwowała sytuację, raz po raz zerkając na mnie i na Rudego. Nat z Mattem zdezorientowani, w końcu nie wiedzieli do końca o co chodzi, James wkurwiony, a Slash ze Stevenem... Nie wiem, z dziwną nadzieją w oczach. Mnie z kolei serce waliło jak oszalałe, powoli czułam też, że zaczynają trząść mi się dłonie. Próbowałam to stłumić na poczekaniu.
- O czym? - zapytałam, do bólu neutralnym głosem - co mnie samą zdziwiło.
- O naszej ostatniej rozmowie.
- Chyba kłótni.
- No to kłotni. Proszę, daj mi kilka minut, o nic więcej nie proszę.
- Dobra - rzuciłam wstając - wyjdziemy na zewnątrz.
Zgodził się kiwnięciem głowy. Zarzuciłam na siebie ramoneskę.
- Joy, jesteś pewna, że chcesz z nim wyjść? - zapytał James.
- Tak, przecież nic złego mi nie zrobi. Zresztą nie będziemy się oddalać - odparłam i pocałowałam go w policzek - nie bój się, siadaj i pij z chłopakami. Zaraz wracam.
Wyszliśmy z mieszkania w milczeniu. Był środek nocy, ruch na ulicach był o tej porze niewielki. Usiadłam na pobliskim krawęźniku i wyciągnęłam szlugi. Axl usiadł obok mnie i wziął głeboki oddech.
- Przede wszystkim chciałem cię przeprosić. Zachowałem się jak ostatni dupek.
- Powiedz mi coś czego nie wiem - prychnęłam.
- Nicky, spójrz na mnie - chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Mam na imię Joyeeta gwoli ścisłości - rzuciłam, nadal patrząc się w kierunku jednej z pobliskich latarni.
Axl złapał mnie za podbródek i skierował moją twarz ku swojej. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Naprawdę jest mi przykro - powiedział. W jego głosie wyczuwałam skruchę, jednak nie chciałam dać się złamać tak szybko. Nie po tym wszystkim. - I zrobiłbym wszystko, żeby to naprawić... Powiedz tylko, czego ode mnie oczekujesz?
- Sam spierdoliłeś to teraz sam sobie główkuj. W zasadzie... to czego ty oczekujesz ode mnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Chciałbym, żebyś zapomniala o tym co się stało i... - zawiesił głos - ... i żebyśmy mogli spróbować raz jeszcze.
- Spróbować czego?
Axl wziął głębszy oddech.
- Joy... zależy mi na tobie - odparł - zależało od samego początku. Nie wiem, co mi wtedy do łba strzeliło, że wyjechałem z takim tekstem, ale uwierz mi... - w tym momencie spuścił wzrok - nie było dnia, żebym nie żałował tego, co powiedziałem.
- Myślałeś, że zrobię to co mi zaproponowałeś i pójdę do Slasha?!
- Na pewno nie przewidziałem tego, że odejdziesz - znów spojrzał mi w oczy, a ja łamałam się coraz bardziej, nie dając jednak tego po sobie poznać i próbując zachować dystans przypominając sobie jak czułam się po tamtym wydarzeniu.
Ukryłam twarz w dłoniach, po czym szybko podniosłam się do pionu i otrzepałam tyłek.
Axl równieź wstał - to jak będzie? - zapytał - dasz nam szansę?
- Nie ma żadnych nas - odparłam - póki co jestem, ja, ty i twoje obsesje.
Sama nie wiedziałam dlaczego to powiedziałam. Byłam rozdarta emocjonalnie jak jakaś siusiara, myślałam jedno, mówiłam drugie, a robiłam zupełnie co innego.
Nie miałam już też jednak ochoty dłużej rozmawiać. Byłam zmęczona tym wszystkim i chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
Chłopak nijak nie skomentował mojej odpowiedzi.
- Dobra, słuchaj... Ja wracam do mieszkania. Więc jeśli chcesz tam wrócić i pić z chłopakami, czy coś... - zaczęłam, jednak nie dokończyłam, gdyż Axl w jednej chwili doskoczył do mnie i z niesamowitą siłą wbił się w moje usta. Jednocześnie chwycił mnie tak mocno, jakby bał się, że ucieknę. Ja w tamtym momencie jednak nie miałam takich planów. Ten jeden moment sprawił, że wszystkie rozterki w oka mgnieniu uleciały z mojej głowy, toteż zachłannie odwzajemniłam pocałunek.


c.d.n.


5 komentarzy:

  1. Dobra, tylko żeby teraz głownej bohaterce się nie odwidziało ;p mają się kochać! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! W sumie to stęskniłam się za Axlem ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe noo coś ten przyjaciel chyba zazdrosny o Joy :D a Steven...główka pracuje, zadzwonił po Axla i ta dam :D:D
    Jaki ten Rudzielec słodki i widać, że naprawdę mu przykro. Ja bym pękła jestem tego pewna:D i ta końcówka...marzenie. Taki zachłanny pocałunek Rose'a <3 rozpływam się

    OdpowiedzUsuń